Przehyba
Niedziela, 3 czerwca 2012 | dodano:03.06.2012
Nie miałem za bardzo pomysłu na tresę, wiedziałem że chce żeby były górki. W drodze do Gołkowic przypomniałem sobie że w tym roku nie byłem jeszcze na Przehybie, musiałem to zmienić bo wstyd. Na szosie nigdy tam jeszcze nie byłem. Odcinek do szlabanu poszedł ładnie ale wiedziałem że forma kiepska. Od szlabanu było gorzej przełożenie najlżejsze jakie było a i tak trochę brakowało trzeba było miejscami stawać na pedała. Jednak góral ma większe możliwości zwłaszcza 3 tarcze z przodu. Mimo wszystko dowlokłem się do miejsca gdzie się kończy asfalt wysokość jakieś 1080 m.n.p.m. dalej zostało jeszcze 400 metrów żwiru po którym na szosie nie idzie jechać. Na górze byłe ze 100 razy dlatego nie chciało mi się wprowadzać roweru na szczyt. Zjazd asekuracyjny z powodu zdradzieckich kamyczków na drodze, dalej na Stary Sączu i do domu. Muszę częściej jeździć na ten podjazd bo daję rady a na szosówce nie męczy tak te 13 km asfaltem do początku podjazdu.
Dane wycieczki:
Km: | 62.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:42 | km/h: | 22.96 |
Pr. maks.: | 55.10 | Temperatura: | HRmax: | 173(%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 915m | Rower: | TREKS |
Komentarze
Mam te same uczucia dojeżdżając do szlabanu na góralu, ale nawet na tym odcinku da się potrenować ;). Ostatnio wyjeżdżałem z tak zawziętym szosowcem, że nawet po żwirku jechał, a gum zapasowych nie miał ;) (koło przednie mu latało jak na rodeo). Chyba już całkiem przeszedłeś na szosową stronę mocy ;)
KAMAR14 - 17:18 niedziela, 3 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj
KAMAR14 - 17:18 niedziela, 3 czerwca 2012 | linkuj